Święta Bożego Narodzenia to czas, na który ze zniecierpliwieniem czekają wszyscy – dzieci, dorośli, a przede wszystkim sprzedawcy. To właśnie w tym okresie centra handlowe odnotowują największe zyski. Ludzie kupują prezenty, jedzenie i dekoracje świąteczne oraz wiele różnych mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy. Zakupowe szaleństwo, presja czasu w przygotowaniach, spotkaniach, gotowaniu i dekorowaniu są niezwykle stresujące i mogą skutkować pominięciem tego co w Święta najważniejsze. Dlatego warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad sensem tego co robimy i tego czego doświadczamy.

Dlaczego kupujemy?
Kupowanie, posiadanie czy konsumpcja może służyć krótkotrwałej poprawie naszego stanu psychicznego. Kupowaniu towarzyszy często redukcja napięcia i chwilowa poprawa nastroju oraz minimalizowanie negatywnych emocji. Kupując sobie "coś na poprawę nastroju", tak na prawdę możemy przegapić przyczynę negatywnych emocji czy oddalać się od bardziej pomocnych sposobów radzenia sobie z trudnościami.
Z kolei kupując prezenty bliskim możemy mieć poczucie "zadbania" nich. Kupienie i podarowanie staje się wyrazem troski i uczuć, jest komunikatem wyrażającym to, że nam zależy na danej relacji. Taki gest oczywiście jest miły i daje znać o naszym zaangażowaniu, jednak warto zastanowić się czy nie jest jedynym sposobem na budowanie tej relacji. Wszyscy przecież mamy takiego "wujka", którego znamy tylko z małej koperty z paroma banknotami. Święta to doskonała okazja, aby zastanowić się czy prezenty to na prawdę jedyna rzecz, której nasi bliscy od nas potrzebują.