Wellbeing w grudniu: dlaczego czas Świąt to trudny miesiąc w organizacjach?
- Olga Mac
- 6 dni temu
- 2 minut(y) czytania
Święta w powszechnej narracji mają być czasem spokoju, bliskości i wytchnienia. Reklamy są pełne uśmiechniętych rodzin, ciepłego światła świec, stołów uginających się od potraw i ludzi „szczęśliwych razem”. Zewsząd płynie komunikat: to powinien być wyjątkowy, radosny czas.
I właśnie w tym miejscu zaczyna się problem.
Bo im silniejsze oczekiwanie, że „powinno być pięknie”, tym boleśniej odczuwamy to, że często… nie jest. Święta nie zaczynają się w próżni – wchodzimy w nie ze zmęczeniem całego roku, z niezałatwionymi sprawami, z napięciami w relacjach, z presją w pracy i z poczuciem, że „jeszcze tyle rzeczy trzeba domknąć”. To sprawia, że zamiast być momentem oddechu, bywają krótkim odcinkiem bardzo intensywnego wysiłku emocjonalnego.

Presja perfekcyjnych świąt
Jednym z głównych źródeł stresu jest nieustanna presja: żeby było „jak należy”. Wiele osób wchodzi w grudzień z listą powinności – idealne prezenty, perfekcyjnie przygotowany dom, bezkonfliktowe spotkania rodzinne, atmosfera ciepła i wdzięczności. A jednocześnie rzeczywistość rzadko bywa tak idealna.
Relacje mogą być napięte. Ktoś jest chory. Ktoś odszedł. Ktoś nie przyjedzie. Ktoś przyjedzie, ale lepiej by było, gdyby nie przyjeżdżał. Oczekiwania zderzają się z realnością, a rozczarowanie przeżywane jest często w ciszy – „bo przecież inni mają gorzej”, „bo to przecież święta”.
Efekt? Tłumienie emocji. Udawanie, że wszystko jest w porządku. A to generuje jeszcze większe napięcie.
Święta nie kasują trudnego roku
Grudzień nie jest magiczną gumką do wymazywania stresu, wypalenia i przeciążenia. Przeciwnie – często jest momentem, w którym organizm mówi: „dalej już nie mogę”.
Przez cały rok jesteśmy w trybie działania. Wchodzimy w tryb zadaniowy, funkcjonujemy „na rezerwie”, odkładamy emocje na później. A gdy tylko na chwilę się zatrzymamy – one wracają. To dlatego w okresie świątecznym wiele osób doświadcza nagłego spadku nastroju, drażliwości albo poczucia pustki. Nie dlatego, że święta są złe. Tylko dlatego, że wreszcie jest przestrzeń, żeby poczuć to, co było zagłuszone miesiącami.
Zawodowy finał roku też waży ciężko
Po strony zawodowej święta to często nie „kojący finał”, ale sprint do mety. Domykanie projektów, budżetów, wyników, celów. Rozliczenia, raporty, presja „zamknięcia roku z sukcesem”.
W wielu organizacjach końcówka roku to czas szczególnego napięcia, nadgodzin i wysokich oczekiwań. A równolegle – planowanie urlopów, zastępstw, prób organizowania życia domowego.
Ciało i psychika nie odróżniają stresu „z dobrej okazji” od tego destrukcyjnego. Stres jest stresem.Jeśli trwa długo – uderza w odporność, sen, relacje i emocje.
Dlaczego święta bywają szczególnie trudne emocjonalnie?
Bo dotykają bardzo głębokich obszarów:
relacji z rodziną i ich historii,
poczucia samotności,
straty bliskich,
niespełnienia,
nierozwiązanych konfliktów,
porównań społecznych („inni mają lepiej”),
poczucia presji „bycia wdzięcznym”.
Święta uruchamiają tę część w nas, która chce bliskości. A jeśli jej nie dostajemy – ból bywa większy niż w zwykły dzień listopada.
Co można zrobić inaczej?
Nie da się „odczarować” świąt. Ale można spróbować zdjąć z nich część ciężaru.
Można pozwolić sobie na święta „wystarczająco dobre”. Nie idealne. Nie zgodne ze scenariuszem z reklamy. Po prostu prawdziwe.
Można być zmęczonym. Można mieć ochotę na ciszę zamiast rozmów. Można tęsknić, smucić się, być wesołym. A jeśli jesteś liderem lub pracujesz w HR – warto pamiętać, że za świątecznymi życzeniami stoją realni ludzie z realnym obciążeniem emocjonalnym. Dla niektórych grudzień to najtrudniejszy miesiąc w roku. Uważność, elastyczność i życzliwość w tym czasie mają ogromne znaczenie. Bo święta nie zawsze leczą. Czasem tylko pokazują, jak bardzo potrzebujemy odpoczynku… i bycia zrozumianymi.



Komentarze